Niedziela , 05 Maj 2024

Google może usuwać pliki użytkowników z ich własnej chmury?

   25.05.2020
W mediach pojawiły się informacje jakoby Google usunęło z dysku Google Drive pliki jednego z użytkowników. W internecie od razu zawrzało - pojawiły się głosy, że to skandaliczna ingerencja, a sam niezwykle popularny wirtualny dysk może wcale nie być tak pewny jak się wszystkim wcześniej wydawało.

W całej sprawie poszło o plik ze zwiastunem kontrowersyjnego filmu "Plandemic", który posiadał i udostępniał ze swojego konta jeden z amerykańskich użytkowników Google Drive. To produkcja traktująca o koronawirusie i światowej pandemii, ale - jak zauważyło (i film usunęło) wiele innych serwisów choćby YouTube oraz Vimeo, nie są to informacje zgodne z aktualnym stanem wiedzy naukowej, za to nie brakuje tam spiskowych, siejących panikę teorii i zbiorów wypowiedzi, które często wyrwano z kontekstu dla poparcia kontrowersyjnych tez. Otóż tę właśnie produkcję, widząc ją na koncie użytkownika zgłosiła Google'owi znana amerykańska gazeta The Washington Post, a gigant zdecydował się ją usunąć z jego materiałów.

Czy Google może przeglądać i usuwać treści z kont użytkowników?

Regulamin amerykańskiego potentata internetowego jest w tej sprawie jasny - może. Google zastrzegło sobie bowiem prawo do przeglądania treści wstawianych na chmurowe dyski przez użytkowników, w celu weryfikacji, czy nie naruszają one one prawa oraz czy są zgodne z wewnętrznymi zasadami Google (regulaminem).

Firma w swoim regulaminie zapisała na przykład "zastrzegamy sobie prawo do usunięcia części lub całości tych treści zgodnie z obowiązującym prawem. Przykłady obejmują pornografię dziecięcą, treści umożliwiające handel ludźmi lub nękanie, a także treści naruszające prawa własności intelektualnej innych osób". W regulaminie zapisano też, że firma może zawiesić dostęp do konta na przykład w sytuacji, gdy powielane treści "wprowadzają innych w błąd". Od strony prawnej nie ma zatem wątpliwości - amerykański gigant ma prawo podejmować podobne działania. Wątpliwości dotyczą tego, czy istotnie publikacja - nawet niezgodnego z faktami - filmiku to już wystarczający powód do kasowania czyjejś własności? Co z prawem do wolności słowa, czy w czasie epidemii jest ono zawieszone? Niektórzy analitycy zwracają uwagę, że w tym przypadku to sam gigant musiał uznać co jest prawdą, a co wprowadza w błąd. Nie wszyscy są zgodni, że podjął słuszną decyzję. W przyszłości tego typu działania mogą się powtarzać, zwłaszcza, że na wirtualnych dyskach przechowujemy coraz więcej najróżniejszych materiałów.

Czy każdy jest narażony na usunięcie danych?

Nie. Praktyka wcześniejszych historii tego typu pokazuje, że narażeni na skasowanie plików są wyłącznie ci, którzy je publicznie udostępniają innym. Osoby, które swoje zasoby plikowe oznaczają jako prywatne raczej nie muszą się obawiać ingerencji giganta. Z kolei osoby, które nie stosują się do regulaminów Google i publikują materiały niezgodne z jego zasadami muszą się liczyć nie tylko z usunięciem spornych plików, ale też całego konta.

Generalnie jednak warto pamiętać, że sprawa w tym konkretnym przypadku dotyczy światowej pandemii - w tej sytuacji nikt, a zwłaszcza wielkie firmy takie jak Google nie chcą brać na siebie odpowiedzialności za sianie paniki. Stąd też zapewne widoczne wyczulenie w tematykach związanych z koronawirusem. 

Źródło: Reclaimthenet

 

KOMENTARZE (0) SKOMENTUJ ZOBACZ WSZYSTKIE

Najczęściej czytane